środa, 2 kwietnia 2014

Astor quick'n go!

Jakiś czas temu dostałam od znajomej 
Astor Quick'n go! nr 2o8.
Nie przepadam za perłowymi lakierami, 
ale muszę przyznać, że akurat ten wyglądał pięknie w buteleczce. 
Taki słodki, cukierkowy róż -od razu skojarzył 
mi się z lalkami Barbie.
 Pomyślałam, że będzie świetnie pasował do wiosny. 

Za malowanie zabrałam się jak zwykle wieczorem 
i myślałam, że  pójdzie mi to szybko, bo w końcu producent zapewnia, że lakier wysycha w 45 sekund i kryje 
już po jednej warstwie. 
Niestety, nie było tak kolorowo jak sobie wyobrażałam.
Lakier jest bardzo gęsty i strasznie smuży - każde, nawet minimalne drgnięcie dłoni zostawia swój ślad na płytce paznokcia. 
Jedna warstwa była niewystarczająca - mocno przebijały końcówki i smugi wyglądały baaaardzo nieestetycznie. 
Druga warstwa wcale nie pomogła, bo smugi od razu rzucały się w oczy:


Po nałożeniu drugiej warstwy wyskoczyły też bąbelki... 
Naprawdę dawno się tak nie denerwowałam malując paznokcie :P
Żeby załagodzić troszkę te smugi, dodałam dwie warstwy mojego niezawodnego top'u Essence studio nails. 
Pomogło, bo w dziennym świetle lakier prezentował się całkiem dobrze:


 Mimo tego wydaje mi się, że ten kolor nie do końca współgrał z odcieniem mojej skóry, dlatego jak tylko wróciłam z pracy sięgnęłam po zmywacz :)
A Wy macie lakiery z tej serii?

Buziaki!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz